poniedziałek, 28 czerwca 2010

crystalized




hej, spójrz na to słońce, ozłaca moje rzęsy, rozświetla Twój wzrok. co dzień. co noc. biegam za Tobą ścieżką marzeń, ocieram się o te pachnące, wielkie kwiaty, skaczę po ich płatkach, huśtam się na ich łodygach. piję kawę na brzegu Twojego kapelusza, na załamaniu Twojego kołnierzyka, na zapięciu rozporka. znów usypiam spokojnie na gałęziach swich życzeń, pnących się w górę, coraz wyżej, coraz bliżej Ciebie. lights out, hej, las, jak pięknie. wracam do domu na jelonku bambi, nie goń mnie, zatrułeś się przecież jagodami.
halunhalunhalun

poniedziałek, 21 czerwca 2010

beton.


jechałam dzisiaj autobusem. głodna, wsłuchana w siebie, głucha na świat. pobieżnie obserwowałam. same karykatury. śmierdzących i pachnących, ładnych i brzydkich. śpieszyli się, słuchali muzyki. przepychali się z siatami do wyjścia. niektórzy nie wiedzą co to dezodorant, inni za dużo palą. każdy z nich był jaskrawy, przerysowany. tłumiłam w sobie różne potrzeby. niektórych chciałam przytulić, innych odepchnąć. za bardzo męczyli mój umysł. nie byli w ogóle uniwersalni. bolała mnie głowa od ich słów, bolały mnie nozdrza od ich zapachu, bolało mnie ciało od braku wolnej przestrzeni. napierali na mnie, to nie ludzie, to jakieś wściekłe podróby, które sprawiały, że zapomniałam czym jest świeże powietrze.

wysiadłam, poszłam prosto, zbierało mi się na wymioty. zapaliłam. podszedł do mnie znajomy, wysoki brunet w koszuli. spojrzałam w jego oczy,a w odbiciu zobaczyłam jedną z tych karykatur z autobusu.

wszyscy myślimy, że jesteśmy tak niewiarygodnie wyjątkowi. gówno prawda.


sobota, 12 czerwca 2010

they only want you when you are 17


17.

bilans roku:

-dwa znaczące uczucia

-trzy nowe przyjaciółki

-sto razy więcej pracy

-jedno rozczarowanie

-jedna poważna decyzja

-niezliczone ilości wypitego alkoholu

-niezliczone ilości wypalonych papierosów

-niezliczone ilości przesłuchanej muzyki.


życzenia? jedno. zmienić polską, żenującą mentalność w stosunku do kobiet, a przede wszystkim ich seksualności.

niedziela, 6 czerwca 2010

środa, 2 czerwca 2010



Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość. Dzisiaj nie mam nic więcej ważnego do powiedzenia. Jestem upojona bliskością, czuję jak Jego oddech wypełnia moje płuca. Czuję, jak Jego włosy łaskoczą mnie po karku. Czuję, jak Jego gorąc rozpala moje żyły.