środa, 12 maja 2010

Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Znalazłam się w innym świecie. Zrzuciłam z siebie ciężką, ołowianą zasłonę, która pełna kurzu i zwątpienia zalegała na mojej głowie. Oczyściłam się z niepewności, smutku i rozpaczy. Znów uwierzyłam w siebie i jakiekolwiek szczęście. Szczęście niepochodzące od drugiej osoby, ale ode mnie samej! że zawsze świadoma swojego feminizmu, porzuciłam go w imię czegoś, co wydawało mi się miłością. Gdzie przez tyle czasu była moja pewność siebie i wysoko pojęte poczucie wyższości nad facetami? Czuję, że zdradziłam samą siebie, a teraz czas to naprawić. Otwieram oczy, patrzę naprzód.

Przeglądam się w świeżo pomalowanych paznokciach. Poprawiam włosy. Śmiało wkraczam po dywanie doświadczeń do nowej komnaty pałacu życia.

1 komentarz: